Ines Rau na okładce Playboya. Nie jesteśmy gotowi na tabu
W internetach ostatnio zawrzało. Zawrzeje być może także pod tym wpisem. O co dokładnie chodzi? Po raz pierwszy w historii, na okładce popularnego pisma "Playboy", pojawiła się bowiem transpłciowa Playmate.
Dobra. Na sam początek "Googlowska" definicja słowa "transpłciowość". Tak, żeby było wszystko po kolei.
Transpłciowość jest bardzo szerokim zjawiskiem, które obejmuje rozmaite: nienormatywne tożsamości (np tożsamość płciowa niezgodna z płcią przypisaną po urodzeniu, tożsamość płciowa osoby trans, tożsamość płciowa inna niż „kobieta” lub „mężczyzna” lub brak takiej tożsamości).
Dlaczego o tym piszę, pewnie się zastanowicie. Niejaka Ines Rau, 26-letnia francuska transpłciowa modelka, znalazła się na okładce listopadowo-grudniowego numeru. I oczywiście, ta sytuacja wywołała w sieci gigantyczną burzę, komentarze zaczęły spływać lawinowo. I w większości były to komentarze wiecie doskonale jakie. Hejty, wyzwiska, groźby. Słowem to, co najgorsze w internecie i co pojawia się często. Nic nowego.
Teraz zastanówmy się, o co tak naprawdę ta cała wojna jeśli mowa o Ines Rau? Ja tego zupełnie nie rozumiem.
Według mnie jest tak, że to, co inne, w jakimś sensie niszowe, od razu wzbudza inne, odmienne emocje. To od razu jest uważane za złe, chujowe, spierdolone do kwadratu i tak dalej. Bo odbiega od dotąd przyjętych norm. "W polskim internecie" trafiłem na komentarze w stylu "Jebane obrzydlistwo", "Zabić to kurewstwo szybko", "Kurwa, zajebane pedały, do piachu z tym syfem". To tylko kilka z kilkunastu tysięcy. I pamiętajmy, że to wszystko ma miejsce w XXI. wieku. Wieku, w którym wydawać by się mogło, dojrzewamy w jakimś stopniu do czegoś, co jeszcze ileś lat temu było większym tabu. Nie, nie dojrzewamy. To się prędko nie zmieni. Dopóki ludzie będą wierzyć w byle gówniane idee, będą mieli prane mózgi wszystkim, co "przecież jest normalne" i nie będą mieli przede wszystkim swojego własnego zdania, nic nie ulegnie poprawie. A będzie wręcz jeszcze gorzej. Ciemnogród utkany we własnym światku pełnym sprzeczności i gówna.
Spójrzmy na to tak. Co złego w tym, że taka osoba, jak Ines Rau, znalazła się na tej okładce? Krzywdzi Was to w jakiś sposób? Godzi w Wasze dobre imię? A może po prostu macie zwykły ból dupska, że komuś się udaje spełniać marzenia, w jakiś tam stopniu być rozpoznawalnym, a Wy tkwicie w miejscu i nigdy nie osiągnięcie nawet 10 procent tego, co ta francuska modelka? Ja to tak widzę. Innego powodu ciężko mi wyszukiwać. Możecie sobie pisać o swoich uprzedzeniach, o "pedałach, lesbach" itd, ale to nie jest na serio żaden powód. Ines jest na okładce. I co? Zmieniło się coś na gorsze w Waszym życiu? Właśnie. Nic.
Musicie podejść do tego w ten sposób: Jeśli dana osoba nie ingeruje w Twoją osobą, nie miejcie do niej pretensji. Zwłaszcza, że nie znacie jej. Nic o niej nie wiecie. Niech sobie każdy będzie szczęśliwy, robi to, co kocha, co sprawia mu radość. Wy też róbcie swoje. Nic trudnego przecież to nie jest. Myślę, że należy się zmieniać na otaczający nas świat. A zmiany są potrzebne. Często się zmieniamy, ale nasze podejście na coś innego, nie ulega poprawie. Tabu nie powinno dziwić.
fot. models.com |
Wracając jeszcze do samej okładki. To Cooper Hefner, syn zmarłego niedawno Hugh, nowy zarządca Playboya, podjął decyzję o umieszczeniu Ines Loan Rau jako "cover girl". Jego zdaniem, wybranie 26-letniej francuski doskonale wpisuje się w filozofię magazynu, którego główną misją od początku jego istnienia na rynku, była przede wszystkim zmiana podejścia społeczeństwa do spraw seksualności. Ines opowiedziała także w wywiadzie na kilka pytań, które niektórym mogą wiele wyjaśnić. Naprawdę wiele.
O to chodzi! Super napisane :)
OdpowiedzUsuńja nic nie mam do takich osób ale już np moi znajomi są innego zdania
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz ;)
UsuńJedenj chłopak z mojej klasy z liceum jest teraz kobietą. I jakoś wszyscy przeszliśmy nad tym do porządku dziennego, chociaż ona mimo wszystko bała się i zerwała z nami kontakty. Niestety, zbyt długo przygotowywaliśmy oryginalnych ludzi na to, że ich nie zaakceptujemy.
OdpowiedzUsuńJeszcze przez lata ludzie nie będą rozumieli pewnych kwestii, coś innego, uważają za złe
UsuńTo znaczy, że nigdy nie była chłopakiem, tylko tak wyglądała i udawała go. ;-) Płeć jest między uszami, nie między nogami.
OdpowiedzUsuńO, muszę na Twojego bloga wejść :) Pozdrawiam.
Usuńpiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTrochę nadużywasz słowa gówniane w momentach, kiedy można by było całkiem sensownie rozwinąć myśl. Sam przyklejasz innym ludziom etykietki, powielając pustosłowia typu ciemnogród, w dodatku utkany z gówna - ciekawy koncept swoją drogą, gdyby tak użyć wyobraźni... :) Rozumiem Twoje oburzenie i podzielam to, co starasz się przekazać, ale tekst jest pozbawiony głębi, a jego siła przekazu nie zostaje podbita mocnymi słowami.
OdpowiedzUsuń"Według mnie jest tak, że to, co inne, w jakimś sensie niszowe, od razu wzbudza inne, odmienne emocje. To od razu jest uważane za złe, chujowe, spierdolone do kwadratu i tak dalej." Serio? Na jakim świecie żyjesz? Inność już dawno nie wzbudza lęku, a tym bardziej nie jest uważana za chujową i spierdoloną. Są środowiska, którym robi się mokro na samo hasło "niszowe". Trochę generalizujesz jednak. Chociaż w jednym masz racje - to, co odmienne wzbudza emocje. Nazywasz je "odmiennymi". Skoro są odmienne emocje, istnieją jakieś właściwie, które powinny się pojawić, gdy słyszę o Ines Rau na okładce Playboya?
Czytam tego bloga od dawna, musisz chyba się nauczyć go rozumieć, ja rozumiem i nie wiem skąd to oburzenie u ciebie : P
Usuńjestem przekonana, że 99% hejterów, o odwadze orzeszka, którego rozgniata jakakolwiek bezpośrednia konfrontacja, zwłaszcza intelektualna, padłoby przed tą dziewczyną na kolana na ulicy, gdyby raczyła na nich spojrzeć... to przerażające i smutne, że bezmózga ograniczona masa stanowi większość i patologicznie przytłacza swym prymitywem i zamknięciem tych, którzy chcą sięgać dalej niż po tanie piwo...
OdpowiedzUsuńNiestety wbrew temu co się powszechnie mówi "inność" nigdy nie była na propsie. Możesz być "inny" ale tylko tym zakresie na jaki pozwala Ci grupa - wyjście poza nawias skazuje na lincz.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wciągające tematy, to polecam - http://www.fitlife-expo.pl/
OdpowiedzUsuńKwestia taka, jakie macie oczekiwania i na czym wam zależy. Ogólnie wszystko jest do poukładania.