Co mówią single o... byciu singlem?


Związek to miłość, cudowność i wszystko naj, naj, naj. A jak mają się osoby, które z różnych powodów są same i nie posiadają swojej drugiej połówki? No właśnie, na pewno jesteście ciekawi, dlatego też udało mi się znaleźć kilka osób, w różnym wieku, które zechciały podzielić się swoimi doświadczeniami.


Na wstępie wspomnę, że wszystkim osobom, które się wypowiedziały - dziękuję. Chociaż ukrywać nie będę - liczyłem na znacznie większy odzew, a było, delikatnie mówiąc, mizernie. Ale cóż. Mam, co mam. Kilka osób to moje koleżanki, następna grupka to inni blogerzy, niektórzy też zechcieli być anonimowi, ja to szanuję i po prostu zamiast ich zdjęcia, widnieje tam "L" z mojego logo blogowego. I co ciekawe - wypowiedział się tylko jeden przedstawiciel płci męskiej. Pomogło też kilka osób w podaniu dalej info, że poszukuję singli do materiału.

Gdzie człowiek - tam opinia
Czym jest zatem samotność dla ludzi samotnych? Gdzie człowiek, tam opinia. Jedni świadomie nie chcą się angażować i pchać w związki, inni nie trafiają na tych odpowiednich, kolejni mają w sobie to coś, co sprawia, że ludzie innej płci mają je w dupie i tyle. Może napiszę coś o sobie i tym, że jestem singlem. Uwaga: nie z wyboru. Ja tej dziwnej sytuacji nie wybierałem, nie chciałem jej kreować, ale mimo wszystko nic mi nie wyszło. Czy chciałbym mieć dziewczynę? Tak, chciałbym, ale pamiętajmy, że nic na siłę. Nie wybieramy przecież pierwszej lepszej osoby, zresztą ja trafiam na same dziwne przedstawicielki płci pięknej, uwierzcie mi. Tym samym znajduję się w tej trzeciej kategorii. Kategorii odrzucenia i mienia w dupie. No cóż na to poradzę? Zdziałać mogę niewiele. Znowu się powtórzę: nic, cholera, na siłę. Odwrotne podejście do przedstawionego przeze mnie, będzie czystą głupotą i naiwnością. Wiadomo, jak często zbyt szybka decyzja odbija nam się czkawką i z zauroczenia robi się rozczarowanie. A przecież nie tego chcemy. Czego pragniemy? To wiecie: silnego, prawdziwego uczucia. Takiego, gdzie jedna osoba wskoczy w przysłowiowy ogień za swoją ukochaną połówką. A nie sytuacji, typu: "Weź spierdalaj, po kiego się z Tobą wiązałem? Jesteś przecież beznadziejna".



Nie wybieramy przecież pierwszej lepszej osoby, zresztą ja trafiam na same dziwne przedstawicielki płci pięknej, uwierzcie mi. Tym samym znajduję się w tej trzeciej kategorii. Kategorii odrzucenia i mienia w dupie.


Ja myślę, że singlem się jest, a nie... bywa. Brzmi dosyć dziwnie, prawda? Tak, wiem. Jednak spójrzcie, że to jest prawda. Nie bywamy samotni, my nimi jesteśmy, oczywiście jeśli chodzi o singli. Oczywiście, dużo singli mogłoby na spokojnie sobie kogoś znaleźć, ale nie spieszy im się. Dzisiejsze związki jakie są, każdy z nas widzi - jedne silniejsze, drugie słabsze, a trzecie do dupy i bez szans poprawy tegoż stanu. Sporo osób nie chce przeżywać ewentualnego rozstania, zdrady, braku szacunku i tak dalej. I ja to rozumiem. Ciężej mi jednak zrozumieć osoby, które nie były w ani jednym związku (albo w ani jednym poważnym), a twierdzą, że nie chcą mieć nikogo, bo po co? Dziwnie tak trochę mówić, gdyż tego prawdziwego smaku miłości się nie poczuło, nic nie iskrzyło. Jestem niemalże pewny, że gdyby te osoby teraz trafiły na "tą naj, naj połówkę", to mówiłyby inaczej. One są po prostu przyzwyczajone do swojego obecnego stanu i nie znają innego uczucia.

Wolność ma jednak o dziwo także swoje dobre strony. Niezależność, swoboda, spokój, cisza. Nikt nas nie ogranicza, nie wypytuje, chodzimy gdzie chcemy i z kim chcemy, a kawa z jakąś obcą kobietą nie czyni żadnego problemu. No, czasami czyni dla zazdrośników, partnerów tej osoby, z którą przebywamy na tej kawie. Na dłuższą jednak metę, singlowanie się... nudzi. Tak, nudzi się. Krążymy w tych ciemnych czeluściach sfery człowiek-miłość. I nic nowego się nie dzieje, ale cholerne lata mijają i się starzejemy - zmieniamy pracę, znajomych (bo niektórzy np. nam czegoś zazdroszczą i nie chcą znać), a w kwestii związku nie potrafimy nic.

Związek to nie przymus
Pamiętajmy, że związek nie jest przymusem. Chcesz być sam? Okej, masz do tego pełne prawo. Tylko róbcie wszystko tak, by później nie żałować, nie rozmyślać po latach "czemu byłem takim debilem i nie podjąłem się bycia w związku?". Każdy jest kowalem własnego losu, nikt inny nie będzie nas rozliczał z naszych własnych decyzji, lecz my sami. Dokładnie te same osoby, które ileś lat wcześniej podjęły taką, a nie inną, decyzję. Wyzwania są zawsze, może pora zaryzykować w kwestii miłości? Zawsze przecież może się udać. A jeśli się nie uda? Trudno, próbowałeś, nie musisz się wstydzić. Jak to niedawno w wywiadzie u Karola Michalika powiedziałem: "Wolę spróbować i przegrać niż odpaść walkowerem bez podjęcia próby jakiejkolwiek". Nie lubię tak w sumie przejść koło czegoś obojętnie, zwłaszcza w takich aspektach, w których inni czerpią radość i są po prostu szczęśliwi.

Chcemy kochać i być kochanymi? Zdecydowanie TAK. Ale co z tym zrobimy? Wiemy tylko my sami. Pamiętajmy, że nic na siłę.


No dobra, to co ciekawego powiedzieli moi goście? Zobaczcie sami, a w zasadzie przeczytajcie, jak potrafią odbiegać od siebie zdania różnych osób. Mnie się to niezwykle podoba, nie ma tej schematyczności. Choć... wszyscy są szczęśliwi. Jak na początku pisałem, wypowiedział się tylko jeden chłopak, ale fajnie, że jest chociaż tyle. Kobiety rządzą? Na to wygląda. Ogólnie myślę, że taka forma artykułu przypadła Wam do gustu. Jest moje zdanie, jest też innych ludzi, to na pewno nie ostatni taki wpis. No, już nie przeciągam zbędnie. Czytajcie te wypowiedzi.



Bycie singlem, to nie tragedia, nie ma płaczu w Walentynki, to głupie stereotypy, mity, które powinno się obalić. Jestem singielką od kilku lat, z wyboru. Nie chcę pchać się w związki, które nie mają prawa bytu. Nie szukam królewicza na białym koniu w srebrnej zbroi, czekam na miłość i kompana, który uda się ze mną w podróż zwaną życiem. Bycie synglem to czas, który trzeba wykorzystać na to, by poznać siebie, rozwijać się. Nie czuję się zdołowana tym, że jestem sama, uważam nawet, że życie w pojedynkę jest łatwiejsze niż funkcjonowanie w duecie. Kompromisy to trudna sztuka, wiele par na niej polega i związek się rozpada. Odkąd jestem singielką, rozwinęłam skrzydła, znalazłam sobie pasję, zrozumiałam, na czym powinien polegać zdrowy związek i wiem jedno - jeśli sami ze sobą nie jesteśmy szczęśliwi, to nikt inny nas nie uszczęśliwi. Bycie singlem jest spoko, jestem cała i kompletna, nie muszę szukać swojej drugiej połówki, dlatego nie wierzę w to, że kocha się tylko raz w życiu i, że jest tylko jedna taka osoba, której usta będą pasowały do moich. Jedno, co przeszkadza mi w byciu singlem, pomijanie mnie w życiu towarzyskim, znajomi nie zaproszą mnie na grilla, bo będą same małżeństwa… I to jedyny aspekt, który mnie drażni. W skrócie uważam, że bycie singlem to fajna przygoda.

Pamiętam, że kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez związku. Potem wyszłam za mąż. Po pięciu latach rozwiodłam się i aktualnie od dwóch latach żyję sobie spokojnie, bez żadnego stałego związku. Nikt nie ogranicza mojej wolności, mogę sobie zrobić jajecznicę w środku nocy nie martwiąc się, że obudzę moją drugą połówkę. Może to egoistyczne podejście, może trzeba dojrzeć do tego, żeby móc się przyznać do tego, że jest się egoistą. Przy tym pozostaję wrażliwa na potrzeby innych ludzie, chętnie niosę pomoc, ale w moim domu muszę mieć święty spokój i ewentualnie jakiegoś miłego gościa od czasu do czasu.


Nigdy nikogo nie miałem i mieć nie chcę, gdyż jestem typowym samotnikiem – zamknięty w sobie, nie lubię być otaczany ludźmi etc. Jest mi dobrze, bo gdy widzę, jak niektórzy ludzie są wykorzystywani przez drugie połówki, to aż mi źle się robi. Panowie często mają poczucie, że MUSZĄ non-stop obdarowywać swe ukochane prezentami, a przecież o to nie chodzi, nieprawdaż? Nie czuję się źle nawet w Walentynki, gdy to wszyscy nagle przypominają sobie, iż są w związkach i wręczają sobie kwiaty oraz drogie prezenty. Od razu mówię, że egoistą nie jestem (żeby jakieś insynuacje się nie pojawiły). Jest mi super, bo żyję tak jak chcę, nie mam żadnych ograniczeń i zobowiązań. I nie płaczę po nocach, że jestem samotny, bo mam pasje, którym mogę się oddawać.
Jak to jest być singlem? Tak samo, jak być człowiekiem, uczestnikiem ruchu drogowego, stworzeniem zamawiającym pizzę, kobietą, mężczyzną i być może kotem (ciężko stwierdzić, ale koty wyglądają, jakby miały fajne życie). Więcej się czyta książek, mniej trzyma za ręce. Krócej wybiera się co na kolację, ale i krócej się leży w łóżku, bo i powodów jest mniej. Jak to jest być singlem? Jak to jest być Turkiem? Jak to jest być matką? Jak to jest być prenumeratorem gazety o gotowaniu albo jedną z tych niewielu osób po tej stronie galaktyki, która zapłaciła za użytkowanie WinRAR? Normalnie. Wstajesz, pijesz kawę i jest życie. Nad czym tu dumać?
To, co odczuwam? z jednej strony wolność, niezależność, to że mogę tańczyć z chłopakami w klubach bez żadnych wyrzutów sumienia, nie to że jestem jakaś puszczalska (śmiech), po prostu lubię się bawić z chłopakami, a w szczególności z nimi tańczyć, z drugiej czasami taki smutek, gdy widzę pary chodzące ulicami i gdy chciałabym się do kogoś przytulić, ale nie tak, jak do przyjaciółki, tylko wtulić się w osobę, którą kocham, zdaję sobie sprawę, że nie jestem jakąś pięknością ,ale też nie jestem desperatką, by być z pierwszym lepszym chłopakiem, mam po prostu swoje standardy poniżej których nie schodzę. Wiem, kogo bym chciała, jakie cechy charakteru miałaby mieć ta osoba, taki mój ideał to jest między innymi główny powód, dlaczego jestem singlem, ale nie czuję się z tym źle, nie uczyniłam z celu życia, by kogoś mieć i kurczowo się tego trzymam, jest mi dobrze samej i nie czuję potrzeby, by kogoś mieć, sama siebie nie kocham, to nie wiem, czy kogoś potrafiłabym obdarzyć kogoś takim uczuciem. Niektóre osoby muszą się ze sobą same uporać i zaakceptować, gdyż nie potrafią dać takich uczuć innym.

Nie mieszkam w pojedynkę, nie czuję się samotna i zapewne dlatego bycie singielką stanowi dla mnie magiczny czas. Uwielbiam to. Mogę swobodnie odkrywać, kim jestem i co chcę robić w życiu. Mogę podróżować i poświęcać czas na różne głupoty. Bycie singielką nie sprawia, że doznaję wrażenia, jakbym była mniej pożądana, atrakcyjna, inteligentna czy seksowna niż ktokolwiek inny. Nie mam konieczności bycia w związku, aby wewnętrznie czuć się radośnie i pięknie. Większość ludzi niestety kompletnie nie sprawdza się w związkach. Uważam, że lepiej być samemu, niż z niewłaściwą osobą. Nie trzeba czekać na jakąś mistyczną drugą połowę, która da ci to, czego ci brakuje, bo nikt nie musi nas uzupełniać, kiedy jesteśmy kompletni i w pełni uformowani. Jestem miła, informuję szczerze o swoich zamiarach i umawiam się z innymi singlami, aby bawić się, śmiać się, flirtować, jeść wspólne posiłki czy uprawiać seks. Robię to, co sprawia, że czuję się szczęśliwa, ale zawsze robię to odpowiedzialnie i uczciwie.

Pewnie każda z nas marzy o księciu z bajki, o mężczyźnie, przy którym znikną wszystkie troski, wtedy życie staje się prostsze. Jednak nigdy nie jest tak, jak byśmy chcieli, jak sobie wymarzymy. Życie stawia przed nami różne drogi, a życie singla nie jest takie proste. Pewnie większość z Was pomyśli, co taka nastolatka wie na ten temat, ale „Każdy normalny człowiek potrzebuje kogoś. Potrzebujemy być blisko. Skóra potrzebuje skóry. „ ( "Ślepnąc od świateł" - Jakub Żulczyk ). Bycie singlem ma swoje wady i zalety. Zaletą jest brak ograniczeń,oraz uciążliwych zobowiązań, wobec tej drugiej osoby, a także cała masa przywilejów, o których „Ci w związkach” mogą sobie jedynie pomarzyć. Minusem jest samotność, brak osoby, która po prostu jest zawsze, na dobre i złe. Osobiście jako singielka czuję się dobrze, ale są momenty, w których brakuje osoby do, której możemy się przytulić, porozmawiać z nią, spędzać czas. Patrząc na inne pary, często robi mi się smutno i zazdroszczę osobom, które są ze sobą szczęśliwe.
Hmm. Dlaczego jestem singielką? Bo narazie chcę nią być. Mam narazie dosyć facetów. Czy jest mi dobrze? Pewnie, że tak, ponieważ nie muszę się niczym przejmować, nikt mnie nie kontroluje, nie jest zazdrosny i nie robi awantur. Nikt mi niczego nie zabrania, jestem po prostu wolna i mogę robić to, co mi się podoba bez żadnych wyrzutów sumienia.
Dlaczego jestem singlem? Na to pytanie jest mi bardzo prosto odpowiedzieć. Ponieważ do tej pory nie spotkałam osoby, z którą chciałabym stworzyć związek. Do tej pory spotykałam się z różnymi ludźmi, ale jeszcze nigdy nie poczułam, że to „to”. Dla mnie bycie singlem nie jest czymś złym, i nie jest to coś, z czego trzeba się tłumaczyć. Aby z kimś być, trzeba się dobrać. Poczekać na odpowiednią osobę, a nie być z byle kim bo nadarzyła się okazja. Można powiedzieć, że jestem singlem z wyboru. Jak się z tym czuję? Bardzo dobrze. Czekam po prostu na osobę, w której się naprawdę zakocham. Bycie z kimś byle by być, jest krzywdą dla samego siebie. Miłość wymaga pielęgnacji. Do tego mogę dodać, że jestem bardzo ostrożna w relacjach damsko-męskich. Mimo tego, że spotykam się teraz z kimś, do kogo jestem pewna, że żywię jakieś uczucie, jestem w swoich krokach bardzo ostrożna i wszystko idzie powoli. Uważam, że nie należy się rzucać na głęboką wodę, jeżeli tylko kogoś poznamy i się nam spodoba. Jeżeli coś wybucha, szybko również się kończy. Może dlatego jestem singlem? Bo nie pozwalam sobie na taki wybuch? Jest to dla mnie lepsza opcja, niż angażować się za szybko w coś, co później okazuje się tylko przelotnym zauroczeniem. ;)


Zapraszam na mój Instagram, jeśli jeszcze mnie nie zaobserwowałeś/aś! :)

Podziel się:

Komentarze

  1. Myślę, że nasz podejście do samotności, miłości wynika z indywidualnych potrzeb, doświadczeń, tego jak postrzegamy innych ludzi i siebie. Ja szanuję decyzję innych ludzi i nie wnikam w ich życie. Każdy ma prawo je tak układać jak mu się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł na artykuł.
    A co do samego artykułu, to bardzo podoba mi się to, co napisała Marta (32 lata).
    Po porostu żyje się najlepiej, jak można w danej sytuacji. Zawsze trzeba być sobą, zawsze mieć pasje, zawsze kochać siebie i ludzi, oraz koty :-)
    Każdy stan może być piękny. Wyszłam za mąż, kiedy miałam 28 lat. Moje życie, kiedy byłam sama było wspaniałe, potem poznałam mojego męża i długo nie mieliśmy dzieci, więc żyliśmy we dwójkę najlepiej, jak potrafiliśmy, a od 10 lat jesteśmy rodzicami i to dopiero jest jazda :-)Zawsze były chwile dobre i chwile złe, problemy do rozwiązania. Grunt to widzieć dobre strony swojego życia i nie poddawać się na pierwszym zakręcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego! :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. ja muszę przyznać że chyba również trafiam na dziwne przypadki płci męskiej albo inaczej ujmując najbardziej podobają mi się faceci którzy mnie ignorują, ale czy się tym przejmuję? NIE! nic na siłę, staram się korzystać z uroków bycia singielką ;-) ta prawdziwa miłość kiedyś sama mniej odnajdzie, przynajmniej mam taką nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśl pozytywnie! :) czy Twoja nazwa to przypadek? :P

      Usuń
  4. Dziękuję za obszerny komentarz! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie i ciekawie napisany artykuł. Trzeba też powiedzieć o tym, że nie każdy się nadaje do stałego związku, nie każdemu odpowiada bycie z kimś pod jednym dachem na całe życie(tak jak pisał kolega wyżej). Ja całkowicie to szanuję, są jednak ludzie (np rodzina:), którzy na siłę próbują wmówić, że najwyższy czas się ustatkować(czytaj: poznać kogoś, ożenić się, być z kimś na stałe) i to jest męczące. Troszkę analogicznie przypomniała mi się Beata Pawlikowska jak mówiła kiedyś w jednym z wywiadów, że wszyscy jej wmawiali, że najwyższy czas mieć dziecko, a ona po prostu tego nie czuła. I tak też jest w byciu singlem lub z kimś- każdy powinien robić to co czuje i żyć w zgodzie ze sobą- to jest tylko każdego indywidualny wybór :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz! :) Masz rację - każdy powinien robić to, co czuje i żyć w zgodzie ze sobą :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ok, może mam tylko to 19 lat. Może jeszcze mało rzeczy wiem. Ale jednego jestem pewna. Otaczam się ludźmi, przy których czuje się szczęśliwa. To moi znajomi. Bo przyjaźń to za duże słowo i już od kilku dobry miesięcy w ogóle go nie używam. Ale nie ważne. Wiesz co? Nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym z kimś teraz być. Być może trochę uciekam od facetów. Już na starcie daje im do zrozumienia, że nie, ja się w nic nie pakuje. I odchodzą lekko obrażeni. No cóż. Samemu jest dobrze. Powiedziałabym nawet- bardzo dobrze. Poznaje się więcej nowych ludzi, szczególnie tych płci przeciwnej. Spędza się tak samo cudownie czas ze znajomymi i rodziną. Tak samo się zasypia i tak samo budzi. Wdycha ten sam tlen zawarty w powietrzu. Wszystko jest takie samo, ale chyba większa niezależność, co odpowiada mi najbardziej. Mimo wszystko czekam. Na kogoś, kto mógłby zawrócić mi w głowie do tego stopnia, że nie uraczyłabym go tą samą formułką na początku. Na kogoś, kto może bardziej by się wysilił. Być może się łudzę. Nie wiem. W dzieciństwie karmiono mnie bajeczkami o księciach na białym koniu. Może coś w podświadomości zostało. Może on sobie przyjść jutro, pojutrze, a nawet za kilka lat. Jedno wiem na pewno, samej też wiele rzeczy osiągnę i też potrafię być szcześliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość może przyjść po latach, tak jak piszesz :) każdy też decyduje o tym, czy czuje się "na siłach", by z kimś być :)
      Dziękuję za komentarz, Magda :)
      Pozdrowionka!

      Usuń
  7. Cień Kobry;) jestem i ja! Wypowiedzi powyzszych singli są ciekawe, ale jak rozmawiam face to face z jakąś ,,kolezanką" singielką to czasem mam wrazenie, że sama nie wierzy w to co mówi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witaj! :) single się czasami sami gubią :) niemniej, to każdego indywidualny wybór :)

      Usuń
  8. Dokładnie tak, zgadzam się ze słowami poprzedników. Podejście do samotności zależy od naszych doświadczeń w przeszłości - nie każdy widzi ją tak samo ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

MOJE SOCIAL MEDIA

INSTAGRAM