Opowieść druga. Podwójnie zraniona
Podzielę się z Wami drugą opowieścią. I zarazem pierwszą, którą opublikowałem w serwisie Wattpad. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Poprzednie moje opowiadanie, o Powstańczym dziecku, przyjęło się bardzo dobrze. A będą kolejne.
Mam na imię Weronika, mam 25 lat i opowiem Wam moją
historię. Historię, która powinna być dla niektórych lekcją. Dla mnie była
nauczką...
Pamiętam to, jak dziś. To był ciepły, letni słoneczny czerwca.
Wracałam z mojej nudnej pracy w biurze. Chciałam jak najszybciej położyć się w
łóżku i po prostu odpocząć. W drodze, tak nagle, wpadłam na mężczyznę.
Wysokiego, z ciemnymi włosami. Miał świetny styl, piękny, męski głos i takie
tajemnicze i uwodzicielskie spojrzenie. Na oko, jakieś 30 lat. Przeprosił mnie
i się przedstawił.
- Cześć. Jestem Krzysiek - powiedział i czekał na moje imię.
- Miło mi. Weronika.
Krzysiek chciał się jeszcze ze mną zobaczyć i nie ukrywam,
spodobało mi się to. Z moimi poprzednimi mi nie wyszło, może Krzysiek to jakiś
znak, że to ten "jedyny"? Tak sobie myślałam. I oboje poszliśmy w
swoje strony. Miałam już jednak numer do niego. On miał mój. Tego dnia już nie
chciało mi się spać. Myślałam o tych jego czarujących oczach, którymi był
wpatrzony we mnie. To nie była jeszcze miłość, ale na pewno też nie zwykła
znajomość, jakich pełno wokół.
W kolejnych dniach, widywałam się z Krzyśkiem dosyć
regularnie. Zapraszał mnie na spacery, na romantyczne obiady do restauracji. A
ja już byłam ogłupiona nim całym. Tak na mnie działał. W życiu bym nie
pomyślała, że jakiś jeden facet zrobi ze mnie coś takiego. Ale wtedy było
fajnie. Codziennie słyszałam komplementy, dostawałam nieduże upominki i sypał
pocałunkami. Cholera, to ten jedyny! Musi tak być. Moje myśli wariowały.
Myślałam o nim coraz bardziej i mocniej. Nawet w mojej nudnej pracy. W domu nie
było wyjątku. Naprawdę oczekiwałam kolejnych naszych pięknych spotkań. Może to
wszystko działo się zbyt szybko, ale wtedy na to patrzałam zupełnie inaczej.
Wreszcie, przy entej naszej randce, pierwszy raz
uprawialiśmy ze sobą dziki i ostry seks. Przy nim byłam gotowa być nawet
posłuszną suką, która słucha swojego pana. Było cudownie, ale i romantycznie. Nie zabrakło płatków róż
i wina. Pamiętam ten dzień. Po tym
wszystkim, już oficjalnie zostaliśmy parą. Kurwa, ale mi się trafiło! -
pomyślałam. Na serio musiałam być wielką szczęściarą. Krzysiek był z każdym
kolejnym dniem coraz lepszy. Cudowny. I taki czuły. Czasem wydawało się, że
nawet za bardzo. Wspólnie zaczęliśmy wyjeżdżać, a nawet wprowadziłam się do
jego pięknego domu. Miałam wszystko, co tylko chciałam. Ale oczywiście nie
byłam materialistką. Kochałam Krzyśka, a on kochał mnie. To było takie
prawdziwe uczucie. W następnych miesiącach, sytuacja nie ulegała zmianie. Kto
by pomyślał, że jedno głupie i przypadkowe zarazem spotkanie, da mi możliwość
bycia z takim fantastycznym mężczyzną. Mężczyzną, którego chciałaby mieć
niejedna dziewczyna. Chwaliłam się nim u koleżanek, ale i nawet rodzicom. W
końcu także im go przedstawiłam. Spodobał im się. Ale i sam Krzysiek polubił
moich rodziców. To wszystko było dla mnie jak sen. Jak jakaś bajka.
Niesamowicie było czuć się bezpiecznie w jego ramionach, wiedzieć, że komuś
obok bardzo na Tobie zależy.
Moja okładka na Wattpad |
Minął rok odkąd byliśmy razem. Już coraz częściej zaczęliśmy
myśleć o ślubie i o założeniu rodziny. To przecież naturalne. Jak się jest z
kimś przez jakiś czas i wszystko się układa, to o dzieciach się myśli. Jednak
pewnego dnia, wszystko z bajki zmieniło się w koszmar. Tego dnia nietypowo
wróciłam wcześniej z roboty, gdyż szef musiał zamknąć budynek. Otworzyłam po
cichu drzwi, by nie obudzić Krzyśka, który był po pracy. Rozebrałam się i
poszłam na górę, po schodach. Otworzyłam sypialnię i... Krzysiek posuwał jakąś
blondynę. W naszym łóżku! Nie mogłam w to uwierzyć. To był dla mnie potwornie
mocny cios. Płakałam. Nie miałam siły nawet walczyć z tą szmatą, z którą się
pieprzył. Zeszłam na dół, do pokoju gościnnego. Przez rok było mi cudownie, w
pięć minut wszystko się obróciło do góry nogami. Krzysiek niby mnie przeprosił,
ale dla mnie to było ciężkie. Pomyślałam nawet, że może zdradzał mnie wcześniej
i byłam tylko zabawką w jego rękach? Kurwa, jak to bolało. Czułam się fatalnie.
Ale co jest najlepsze? Wybaczyłam temu dupkowi. Pewnie sobie myślicie, ale
kretynka z tej Weroniki. Ale nie wiem, czemu podjęłam taką, a nie inną,
decyzję. Może znowu mnie otumanił swoim spojrzeniem. No nic. Głupia zaufałam mu
ponownie, nie mówiąc jednak nikomu o tym, że Krzysiek mnie zdradził. I trzy
miesiące były spokojne, jednak miałam do niego mniejsze zaufanie niż wcześniej.
Ufałam jemu mniej. Ale to zrozumiałe.
Po tym czasie, Krzysiek zaczął miewać problemy z
nadużywaniem alkoholu. Pił codziennie i to w niemałych ilościach, co także
spowodowało, że ostatecznie stracił pracę. I to ja musiałam zapieprzać za naszą
dwójkę. A on miał to w dupie. Jednego dnia znowu straciłam do niego zaufanie.
Krzysiek, gdy powiedziałam mu, że ma się ruszyć do roboty, że sama nie dam
rady, rzucił się na mnie i z całej siły uderzył mnie z zamkniętej pięści w
twarz. Zalałam się krwią.
- Ty jebana suko. Kim jesteś, by mi rozkazywać? No kim? -
krzyczał na mnie, trzymając w rękach szklankę z whisky.
Krzysiek rzucił się na mnie ponownie. Kopnął, przewrócił i
zaczął okładać na oślep. Zasłaniałam twarz, jednak to niewiele pomogło.
Zemdlałam. Pamiętam jedynie ogromny ból. Gdy się ocknęłam, miałam bardzo
opuchniętą twarz i podbite oczy. Wszystko zobaczyłam w lusterku. Ledwo mówiłam.
Nie poznawałam się. Obolała zobaczyłam, że Krzysiek ma mnie gdzieś i pijany
leżał na stole w kuchni. Postanowiłam nie milczeć drugi raz. Za pierwszym
wybaczyłam, teraz nie mogłam być równie głupia. Milczenie byłoby niedorzeczne.
Spakowałam się i wyniosłam do najlepszej koleżanki, Kingi. Była w szoku, gdy
mnie zobaczyła i pytała, co mi się stało. Powiedziałam, kto mnie tak urządził.
O zdradzie też wspomniałam. Kinga zadzwoniła po policję. Spisali moje zeznania
i zatrzymali Krzyśka, który ostatecznie dostał trzy lata więzienia. Myślałam,
że to ta jedyna miłość, a okazało się, że to człowiek bez serca. Jak mogłam
tego wcześniej nie dostrzegać? Nie wiem. Byłam zaślepiona tym dupkiem. Na pewno
będę ostrożniejsza przy wyborze następnego faceta do związku.
Ta historia miała pokazać, jak coraz częściej wygląda związek.
Na początku cudownie, później - fatalnie. Nie pozwólcie na to, aby stało się
Wam to, co bohaterce mojej opowieści. Napisałem ją sam, na niczym i nikim się
nie wzorowałem. Ta opowieść, którą zatytułowałem "Podwójnie
zraniona", ma właśnie uczyć i pokazać, że nie wszystko jest piękne i
cudowne. Nie jest długa, ale też taka być nie miała. Proszę o oceny. Każdy komentarz motywuje do jeszcze lepszego pisania.
Bardzo podoba mi się opowiadanie :) Super piszesz i mam nadzieję, że będziesz publikował tego typu posty :) Mimo, że jest smutne, jest świetne. Bardzo mocno oddaje uczucia tej zranionej kobiety. Niestety to prawda, że tak coraz częściej wyglądają związki. Że fajnje jest tylko na początku, a potem dwoje ludzi nie potrafi już sobie poradzić ze wspólną codziennością i zaczynają się problemy, często poważne. Bardzo ważny aspekt, że gdy uderzył, ona natychmiast odeszła. To bardzo ważne, ponieważ często bite kobiety nie potrafią odejść od oprawcy. To smutne...
OdpowiedzUsuńhttps://z-igly-widly.blogspot.com/
Pozdrawiam!
dziękuję! :)
UsuńOpowiadania powiem ci, że całkiem całkiem ;) Masz lekkie pióro, a to chyba najważniejsze xD Musisz pisać częściej!
OdpowiedzUsuńOpowiadania powiem ci, że całkiem całkiem ;) Masz lekkie pióro, a to chyba najważniejsze xD Musisz pisać częściej!
OdpowiedzUsuńa dziękuję bardzo ;)
Usuń