Historia Klaudii. Żyłam w toksycznym związku...
Jak wiecie, możecie pisać do mnie maile ze swoimi historiami i odczuciami. Ostatnio trochę tych wiadomości było. Historii, o której będzie ten tekst, nie dostałem jednak na mailu. Dowiedziałem się o niej na pewnym portalu, którego nazwy nie piszę, bo to nieistotne. Historia 18-letniej Klaudii bardzo mnie ruszyła. Musicie się z nią zapoznać. Bo nie jest łatwa, a powinno o niej wiedzieć jak najwięcej osób.
Klaudię, jak już pisałem, poznałem na pewnym serwisie. Śliczna i uśmiechnięta dziewczyna, w życiu nie pomyślałbym, jak trudny rozdział w życiu ma za sobą. Naprawdę dziękuję jej za opisanie swojej całej historii, bo ta sama w sobie powinna dać do zrozumienia niektórym ludziom, którzy szacunku do innych zapomnieli się nauczyć.
"Wszystko zaczęło się na samym początku kwietnia, jak zostaliśmy parą. On - umięśniony, wysoki, starszy o 9 lat, zainteresowany małolatą. Od samego początku moi rodzice nie akceptowali tego związku. Ja wielce zakochana po uszy zdecydowałam, że nie mogę tak żyć i chcę z nim zamieszkać. Na początku zostawałam z nim na noc u niego, ale jego mama dostawała szału i postanowiliśmy wyjechać do Warszawy do jego starych znajomych, którzy pozmieniali numery telefonu, więc jechaliśmy w ciemno. Okazało się, że ich już tam nie ma, mieszkaliśmy w krzakach obok Wisły w Warszawie w jednym śpiworze. Dla nas wtedy był to raj. Potem znaleźliśmy tani hostel, w którym on został konserwatorem, a ja sprzątałam. Tam też przyjechał jego znajomy na jego zaproszenie, Maciek wyskoczył do sklepu, ja siedziałam na łóżku i się malowałam, gdy on wszedł i dostałam w twarz, miałam limo... wtedy byłam już w początkowej ciąży, o czym nie wiedziałam. Jakoś 5 dni później pokłóciliśmy się na tyle, że postanowiłam wrócić do rodzinnego domu, on powiedział moim rodzicom, że prawdopodobnie jestem w ciąży, niesamowita panika, na drugi dzień do ginekologa i okazało się, że to 13 tydzień, chciałam usunąć, ale rozum mi podpowiadał, że teraz muszę ponieść konsekwencje, a nie pozbyć się problemu. Postanowiłam urodzić, miałam bardzo dobrą kumpelę z Anglii, z którą miałam dobry kontakt, gdy się dowiedziała o ciąży, to od razu powiedziała, że mamy zamieszkać z jej ojcem w Gdańsku przez miesiąc i on nas do niej wywiezie. Tysiąc razy były kłótnie o to, że ja go zdradzam, że jestem dziwka, musiałam oddać mu swój telefon, żyłam bez fb, rozmów telefonicznych z najbliższymi, bo wszyscy według niego byli przeciwko nam. Pojechaliśmy do Anglii, tam pierw u mojej kumpeli, potem u kolesia spod sklepu wynajmowaliśmy pokój, tam też zarobiłam tak od chłopaka, że poleciałam na podłogę w 8-mym miesiącu ciąży, bo napisał do mnie znajomy na fb (pozwolił mi się zalogować na swoim telefonie) i od razu afera, że ja chcę do niego uciec. Minęło tak 5 miesięcy, gdzie mi rujnował psychikę takim gadaniem. Będąc już z dzieckiem w Polsce nabrałam odwagi, aby to zakończyć. Nie mogłam pozwolić na to, aby moje dziecko wychowywało się w takim otoczeniu, z ojcem, który bije jej ukochaną mamę i ciągle krzyczy. Nie mogłam pozwolić na to, aby moje dziecko kiedyś zobaczyło, że płaczę przez tatę. Zrobiłam to póki dziecko jest jeszcze nieświadome. Teraz ma pół roku, nie ma ciągłych krzyków, nie ma płaczu. Teraz same jesteśmy w pełni szczęśliwe".
Jak widzicie, Klaudia nie miała łatwo. Opuściła dom, była gotowa wiele zrobić dla miłości. Chciała kochać i być kochaną. Po to też żyjemy. Niestety Klaudii życie rzucało kłody pod nogi. Ktoś, w kim być może widziała podporę, okazał się bestią. Bestią bez litości i szacunku. Jeszcze mocniej rusza mnie to, że dla niego nie liczyło się to, że Klaudia jest w ciąży i że on sam wkrótce zostanie ojcem. I zamiast pielęgnować uczucie jak w każdym normalnym związku, zwłaszcza w tak szczególnym czasie, to on wybrał inne rozwiązanie i inną, złą drogę. Ale pewnie nie złą dla niego. Często (prawie zawsze) osoby znęcające się fizycznie i psychicznie nad swoimi partnerkami, nie widzą w swoich czynach niczego złego. Klaudii droga była przez to usłana kolcami. Facet, który traktuje kobietę jak śmiecia, sam nim jest. I nic go nie usprawiedliwi. Nie ma miejsca na takie zachowania. Smutne jest także to, jak łatwo potrafimy zaufać jednej osobie, która później nas krzywdzi. Ale z drugiej strony - skąd możemy wiedzieć, co nas czeka w przyszłości. Nie zamartwiamy się na zapas, cieszymy się tym, co mamy. Dopiero później bliska nam osoba pokazuje swoje prawdziwe oblicze, z którym trzeba się zmierzyć. Nie będzie to walka łatwa, w końcu nie na co dzień ma się do czynienia z przemocą (choć coraz więcej jej jest), myślę, że jak nie dacie się sprowadzić do narożnika, to pojedynek wygracie. Wygracie go sprawiedliwie, silną chęcią zwycięstwa.
Chłopak Klaudii pokazał, jak słabym jest człowiekiem. Nie tylko przez podnoszenie na nią ręki. Też za to, co robił w międzyczasie. O chorobliwej zazdrości pisałem już na moim blogu (KLIK). Tutaj ten chłopak dołączyłby spokojnie do mojego tekstu. Sam wmawiał sobie i Klaudii, że ta go zdradza, choć nie miał żadnych dowodów na stawianie takich tez. Przypomnę, bo warto o tym pamiętać: gdy kogoś kochasz, nie niszcz tego. Nie szukaj czegoś, czego nie ma. Bo same złe rzeczy znajdują się w głowach. A później te myśli przechodzą w czyny. Nie rodzimy się złymi ludźmi. Stajemy się nimi poprzez swoje czyny. Niby proste, w końcu każdy jest kowalem własnego losu. Ale zastanówmy się, czy warto ranić osoby nas otaczające. Osoby, które powinniśmy kochać. Córeczka Klaudii powinna mieć kochającego, czułego ojca i matkę. Takiego taty niestety nie ma, na szczęście w każdej chwili może liczyć na wsparcie i uczucie ze strony mamy. Dziecko nie jest samo. Klaudia ocaliła siebie i córeczkę, podejmując decyzję o zostawieniu drania z toksycznego związku. Powinna być wzorem dla wszystkich innych kobiet, które były, albo są w podobnej sytuacji. Nie dawajcie się źle traktować. Nigdy się nie poddawajcie i walczcie o swoje. Nikt nie ma prawa Was niszczyć. Klaudii życzę wszystkiego dobrego. By zaczynała zapominać o tym kimś, który tylko na papierze był jej partnerem. I żeby znalazła tego jedynego, który pokocha całym sercem ją i jej największy skarb.
Po całej tej historii, widać, jak w złą stronę kroczą ludzie. Czasem sobie myślę, że nie żyjemy w XXI. wieku, ale gdy sprawdzam rok, uświadamiam sobie, że wiek ten jest faktem. Czuję takie zacofanie wśród wielu ludzi. Głównie facetów. Powtórzę to, co tak często piszę: nie ma ludzi doskonałych. Ale przynajmniej róbmy coś, co nas do tej doskonałości zbliży. Brakiem szacunku i przemocą oddalamy się od tych wymarzonych bram i staczamy się systematycznie coraz niżej, aż do kategorii "patologii społecznej". Stąd jednak będzie bardzo ciężko się wydostać. Więc, czy warto?
Pamiętajcie, że możecie mi przesyłać swoje historie. Nie bójcie się o nich pisać. Na każdą otrzymaną wiadomość odpowiem, a być może Wasza historia będzie motywacją do napisania kolejnego wpisu na moim blogu. Chyba nawet zrobię jakąś ogólnopolską akcję, która pomoże zjednoczyć kobiety dotknięte przez przemoc. Akcję, która pokaże, że jesteście silne i wygrane. Nie uda się - trudno. Warto spróbować. Czekam na Wasze komentarze, na temat tego wpisu. Czytajcie moje pozostałe artykuły i wywiady.
Rozpisalam się, literówek narobiłam i musialam usunac:) teraz w skrócie, historia smutna ale zeby w tak mlodym wieku gdzie sie powinno studia wybierac rzucac sie w wir milosci z tak nieidpowiedzialną osobą... jak mamy te 18lat to czujemy sie tacy dorosli a dopiero potem okazuje sie ze to dziecinada i glupota. Klaudia dostała hardcorową szkole zycia i szybko musiala dorosnac.
OdpowiedzUsuńTo często jest impuls, chwila, gdzie właśnie podejmujemy takie decyzje. Takich historii jest wiele.
UsuńDziękuję za komentarz i że to jesteś stałą komentującą moje wpisy - to bardzo cieszy ;)
Przykre, że takie rzeczy spotykają ludzi... Jej facet jest zwykłym mięczakiem i frajerem, podejrzewam, że ma problemy z własnym poczuciem wartości. A dla Klaudii ogromne brawa za siłę oraz odwagę. Pokazała, że można się uwolnić. Życzę szczęścia jej i dziecku. Wytrwałości i prawdziwej, dojrzałej miłości!
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz!
UsuńTo bardzo smutna i przykra historia... Tym bardziej, że Klaudia jest bardzo młodą dziewczyną i całe życie pewnie planowała inaczej, niż wyszło. Jedna decyzja zmieniła wszystko. Ale najważniejsze, że uchroniła siebie i dziecko. Że odeszła od tego mężczyzny. To jest bardzo ważne, bo nie można tkwić w związku, w którym jest taka przemoc. Mam nadzieję, że wszystko dobrze jej się ułoży!
OdpowiedzUsuńhttps://z-igly-widly.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Tak właśnie często jest, że jedna decyzja zmienia wszystko. Klaudia miała pecha, że trafiła na takiego "faceta". Dziękuję za komentarz!
UsuńWspółczuję jej ;x Przemoc w rodzinie (związku) to najgorsze co może nas spotkać.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam na nowy post! Pozdrawiam.
Na pewno później odwiedzę :)
Usuń